WRZESIEŃ
Początek
września to miesiąc, który zawsze większości z nas będzie kojarzył się ze szkołą,
nowymi zeszytami, wielką mobilizacją do nauki no bo przecież od tego roku będę
uczyła się systematycznie, z zapachem podręczników i znienawidzonym wczesnym
wstawaniem! Nic dziwnego bo przecież z początkiem września każdy z nas
rozpoczynał lub rozpoczyna wspinaczkę na
kolejnym szczeblu edukacji.
Nie wiem jak
Wy ale ja zawsze ale to zawsze z początkiem roku szkolnego miałam niezwykły
zapał do nauki. Moje podejście do szkoły napawało wielkim entuzjazmem. Zawsze mówiłam sobie, że w tym roku na pewno dam
siebie 100% a nawet i więcej. Domyślić się można niestety, że był to tak zwany
słomiany zapał i już po upływie niecałego miesiąca marzyły mi się WAKACJE.
Dopiero w okresie studiów moja mobilizacja sięgała zenitu i oddałam całe serce
w to co robię . Może to kwestia tego, że studia nie są etapem obowiązkowym
naszego kształcenia i w mojej podświadomości nie istniało słowo
„muszę” ale CHCĘ! Pewne jest to ,że duży
wpływ na moje zaangażowanie miał fakt że studiowałam to co mnie interesowało
więc nauka była przyjemnością a nie udręką. Pomijam tutaj czas pisania pracy
dyplomowej i nauki na obronę bo było to bynajmniej dla mnie udręką ( to wina
chyba dużych ambicji i wymagań stawianych swojej osobie).
Najbardziej w
okresie szkolnym lubiłam chyba organizowanie tych wszystkich najpotrzebniejszych
rzeczy. Dobrze słowo „najpotrzebniejszych” nie jest w tym momencie obiektywne,
ponieważ zawsze ale to zawsze popadałam w wir szkolnych zakupów nie ważne czy
miałam lat 8 czy 20. Kochałam i nadal kocham zeszyty i te małe i duże i kołowe
i wydzierane i zwykłe i gładkie i te z pięknymi okładkami i te w jednokolorowej
oprawie z Oxfordu ( polecam świetna jakość papieru). Nie mogło i nie może u mnie zabraknąć również
karteczek indeksujących w
najróżniejszych formach i kolorach oraz
kartek samoprzylepnych, które są mi pomocne w nakreślaniu notatek w książkach. Cienkopisy
w rozmaitych barwach od ciemnych po jasne
i rażące najlepiej jak najwięcej. Zakreślacze wystarczą mi w
standardowych barwach, ponieważ nakładając na siebie kolory otrzymamy tęczowy pasek.
Uwielbiam ten efekt zawsze jest to pewien rodzaj urozmaicenia.
Poprzez wybory
życiowe na chwilę obecną moja edukacja szkolna dobiegła końca ale czy na zawsze?
Tego nie wie nikt nawet ja. Nie wiem co przyniosą kolejne miesiące… Swoją drogą
uczymy się całe życie... Ja postanowiłam nie spoczywać na laurach i zbieram się
za jeszcze efektowniejszą naukę języka francuskiego. Zawsze język ten żywiłam uwielbieniem przez jego romantyzm, ą
i ę i całą gamę różnorakiego rodzaju chrypnięć tak nie wiem ja to poprawnie
nazwać .. tak czy inaczej po prostu mi się podobał sam w sobie. O całej mojej przygodzie z językiem
francuskim napisze osobny post. Uwzględnione zostaną również moje sposoby na
naukę, które wydają mi się bardzo efektywne.
Chciałbym wrócić do szkoły....
OdpowiedzUsuń