Od dzisiaj, startuje kolejne wyzwanie z Chodakowską i wiesz co ?
Nie mogę się już doczekać.
Sama teraz zastanawiam się jak to możliwe, że stałam się taką masochistką hahaha. Wiem jednak, że to co wymaga dużego nakładu ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń, często przynosi niesamowitą satysfakcję. Moja relacja z Ewką jest pełna skrajnych emocji. Tak samo, jak ją kocham, tak i czasami nienawidzę, ale podobno balans w życiu jest potrzebny. Znacie to uczucie, kiedy jesteście pełni mobilizacji i gotowości do działania? A później okazuje się, że poprzeczka zostaje zawieszona jeszcze wyżej niż się spodziewaliście? Tak właśnie wygląda, za każdym razem mój trening z Chodą. Kiedy myślę, że gorzej być nie może... tadam, a jednak. Ci, którzy myślą, że mam super kondycję są w wielkim błędzie...i ja sama również przestałam się oszukiwać. Każdy nowo poznany zestaw ćwiczeń podczas wyzwania " łańcuch motywacji" dał mi ostro popalić. Dodatkowo uświadamiał mnie w każdej minucie, w jak wielkim błędzie żyłam i w jakiej czarnej dupie jestem (sory za tą dupę).
Łańcuch motywacji był stricte moim pierwszym sportowym wyzwaniem. Nie, nie wpadłam na ten pomysł sama a właściwie swój początek z Ewą zawdzięczam koleżance z liceum. Skrupulatnie oglądałam jej profil na insta, który z dnia na dzień zaczął mnie coraz bardziej mobilizować i inspirować. Pewnego dnia postanowiłam napisać do Pati i tak od słowa do słowa zaczęłam myśleć o systematycznych treningach. Właśnie wtedy rozpoczynało się 90-dniowe wyzwanie łańcucha motywacji. Postanowiłam, że to będzie dobry start, a w grupie lepiej, a niżeli być samemu na polu bitwy o wymarzoną sylwetkę. "Pitek" to osoba, która wspiera, mobilizuje i szczególnie dba o to, aby tylko nie zapomnieć o treningu. Przypomniało mi się, kiedy na początku treningów, leżałam zmordowana w łóżku koło godziny 22:30 i naprawdę aktywność fizyczna na tamten moment była ostatnią rzeczą, na jaką miałabym ochotę... naglę patrzę wiadomość od Pati " Zapraszam na matę" mówię to są chyba jakieś jaja skąd wiedziała hahaha. I wiecie co ? Ruszyłam 4 litery i poszłam. Czułam taką radość i satysfakcję, że zwlekłam się z wyra, że nawet nie pytajcie. Patrycja jest również osobą, której nie potrafię oszukać. Kiedy dałam ciała, musiałam powiedzieć, że nawaliłam, bo inaczej sumienie zżarłoby mnie z kopytami. To się nazywa chyba czystą relacją. Niby niczego od siebie nie oczekujecie, a mimo to ta relacja kwitnie i przede wszystkim jest szczera. Mam również wrażenie, że teraz przez kilka ostatnich miesięcy mamy okazję poznać się na nowo. Dzięki Pati i liczę na to, że i przy tym wyzwaniu będziesz trzymała rękę na pulsie! :)
Sumując. Marny ze mnie sportowiec. Kondycja już lepsza, ale do dobrej jej nadal daleko. Treningi bardzo często uświadamiają mi, że pot jest bardzo słony a w czerwieni nie do końca mi do twarzy. Rzucanie mięsem podczas bitwy na macie staje się tradycją. Jestem wtedy równie zła na Ewkę, Patrycję i rzecz jasna na siebie. Jednak po skończonym treningu jestem wdzięczna i kocham Ewkę i Pati za to, że wpakowały mnie w magię # chodagangu, i rzecz jasna siebie, że dałam się w to wciągnąć. A nie mówiłam balans i równowaga hahaha.
Dla tych, którzy się zastanawiają, po co mi treningi skoro jestem " chuda" zapraszam kilka postów w tył, albo po prostu uszanujcie to, że bycie chudym nie jest spoko a treningi czasami pomagają zbudować jakąkolwiek sylwetkę. PS. Nie owijając w bawełnę, od zawsze cierpię na kompleks dupy, a raczej jej braku #płaskodupie, #naleśnik #dupaZIARENKO. Dlatego udowodnię sobie, że wszystko można osiągnąć, a kompleks zostanie tylko wspomnieniem.
ZACZYNAMY ZA TRZY, DWA JEDEN !
ahoj przygodo.
Zapraszam na Instagram Pati ( @czajkadabrowska ) !
13.01
Trening wykonany TARGET POŚLADKÓW
( bez ostatnich 5 rund)
Wstawiam tutaj pierwsze zdjęcia poglądowe. Kolejne wykonam w połowie i pod koniec wyzwania. Ciekawe czy będą zauważalne jakieś różnice. ( PS. Nie lubię pokazywać tyłka w internecie, i tego nie robię, jednakże tym razem muszę. Wybaczcie.)
Ostatnie zdjęcie motywacyjne. Żeby pod koniec 90 dnia, widzieć taki efekt bez ustawienia ciała w odpowiedniej pozycji czy lekkiego spięcia mięśni. Do boju. Stało się.

3mam kciuki fajterko!
OdpowiedzUsuńJuż masz świetna sylwetkę :)
OdpowiedzUsuńWow, ale ciało! Haha, ja kiedyś cwiczyłam z Ewka i skonczyło się na szpitalu ;D Niestety, ale moje stawy odmówiły posłuszeństwa- a dokładnie kolana. Dlatego z Ewy zrezygnowałam, ale z treningów NIE!
OdpowiedzUsuńPowodzenia!! <3
Zapraszam do mnie